Zachmurzenie – esej Aline Sofie Rainer

Niebo jest niesamowicie zachmurzone od wybuchów zeszłej nocy i mój umysł też jest dziś zachmurzony, to co powiedziałaś mi, gdy ostatni raz rozmawiałyśmy przez telefon... Może odnosić się do stanu umysłu albo nieba. W tym przypadku obu. 

 

Posiadam gorset, który jest pokryty chmurami. Twarde części na przodzie są uszyte na kształt okien czyniąc go sztywnym, przylegającym do ciała. W połączeniu z jedwabną, ciemno-niebieską spódnicą, mój przyjaciel nazwał to “suknią Magritte’a”. Kiedy noszę ten gorset, czuję się bezpiecznie. Czuję się bezpiecznie, jakbym chodziła po chmurach, nawet jeśli gorset więzi moją klatkę piersiową. Jest prawie jak zbroja, którą chcę Ci dać. Jak mocny uścisk, byś znów poczuła się bezpieczna.

 

Rzeźby Mashy Silchenko mają oczy, skrzydła. Człowiek unosi się w powietrzu – i jak widać moja wcześniejsza aluzja do surrealizmu ma sens. Ostatnio Silchenko przedstawia okna jako centralne punkty, przez większość czasu ludzie wpatrują się w szare ściany, przez jakby siatkowane struktury. To oczywiste, że patrząc na te obrazy czy rysunki, czujemy się zatrzymani, nie możemy się ruszyć czy wyjść z domu.

 

Płótno wygląda na bardzo kruche dzięki ręcznym szwom, zwisa na cienkiej drucianej konstrukcji, przypięte do ściany tylko w czterech punktach. Obszycie wokół sprawia, że wydaje się bezpieczne, tak samo jak gorset sprawia, że ja czuję się bezpieczna. Pewien rodzaj kruchości jest też obecny, gdy patrzę na prace ceramiczne Mashy. Jej ceramika nosi wpływy japońskiego rzemiosła, szczególnie w zakresie doboru kolorów i rodzaju używanego przez nią szkliwa. Jest to bardzo charakterystyczny sposób wypalania, czasami pojawiają się plamy, prawie szkliste, przezroczyste, inne pokryte są pęknięciami, przez co wydają się jeszcze bardziej kruche. Obserwując jej obrazy mamy poczucie tej samej kruchości i przezroczystości. Bardzo cienkie warstwy farby, zmieszane z ołówkowymi szkicami, dają wrażenie snu. Ale nie zwykłego snu – to raczej stan przypominający moment budzenia się, to jakbyś właśnie obudził się z dziennego snu na jawie, ale wokół jest już noc. 

 

Miski mają oczy, obserwujące cię (zamieszkujące w nich duchy, „kami”), ceramiczne chusteczki wiszą na cienkiej stalowej nitce, jak luźno zawiązane stokrotki. Kolory: niebieski i żółty, jasnoniebieski i jasnożółty zwracają moją uwagę natychmiast i są nieuchronnie związane z Ukrainą, ponieważ sama Masha Silchenko jest Ukrainką, nawet jeśli sama mówi, że wybrała te kolory nieświadomie. Jej prace mówią o stracie, smutku, ale jednocześnie są bardzo silne w subtelny, odporny sposób. Wielka siła prześwituje przez nie, niewyobrażalna dokładność, wytrwałość i niepoddawanie się.  Niektóre płótna służą jako rodzaj pamiętnika, strzępów myśli. Wydaje się, że autorka czuje się uwięziona przez okoliczności. Temat okien i żółtych lamp, żółte oświetlenie pojawiają się dość często, co ciekawe zawsze jest to widok z wewnątrz na zewnątrz, nigdy na odwrót. Barwnik, wybielacz, strata, Silchenko pozostawiła białe części tam, gdzie jest światło. Ludzie, którzy zginęli, wracają jako światło, duchy chowają się
w ciemności, cienie nawiedzają. Jakieś magiczne stworzenia ukrywają się, mówiąc, że nie powinniśmy już wierzyć w duchy.

 

Czujemy nieznane rzeczy, społeczność stworzeń wciąż żyje w ciemności, ale powoli znikają, gdy zapalamy światło. W przeszłości duchy zamieszkiwały lasy i dbały o naturę, ale już tak nie jest. Naturalne światło je przeraża, odstrasza. Idea nocy jako schronienia dla duchów jest bardzo wyraźna także w pracach Silchenko. Również jej przedmioty są zamieszkałe przez duchy, otoczone specyficzną aurą.

 

W swoich pracach Silchenko tworzy własne bajki, aby uciec z tego świata. I to działa, a my,  widzowie, możemy zagłębić się w jej świat i dać się ponieść jej wyobraźni. Trójkąt – kobieta lew i wrona. Delikatny, więdnący czerwony kwiat w świetle włączonej lampy

biurkowej. Sam początek bladego świtu, czyli widok na zaczarowany nocą ogród, gdzie jedyne światło, które jest świeci, pochodzi od księżyca. Płaczące chmury, kobieta znikająca we własnej kanapie i wtapiający się w tło tapety, pusty, smutny pokój z czarnymi ścianami, który tylko czeka, by się wyrwać, by rozerwać to więzienie myśli
i wspomnień.